Droga O!
Muszę Ci przyznać, że także nie brałem czynnego udziału w "rozdziewiczaniu" (jakże drastyczne określenie, jakby nie można było dla tego "procesu" wymyślić czegoś ładniejszego - inicjacja też jest wyzbyta z jakiejkolwiek podniosłości...) a przecież o podniosłość chodzi! Ablowiem, najsampierw podnieść należy, by coś zmieścić w tej macierzy! (ha ha) Ale jak się nad tym dobrze zastanowić, to ta inicjacja raczej przyjemności wielkiej w niczym mi nie przypominała.. tak więc, aby uczynić zadość doświadczeniom pokoleń: początek naszych "łowców"(niem. Jäger - celem podkreślenia hardości) też powinien być suchy, nieśmiały i pełen potknięć.. generalnie droga przez męki. Ale do przodu (i do tyłu, naprzemiennie) moja dzielna O! wspólnym wysiłkiem uczynimy nasz twór wielkim huntsman'em, który po jakimś czasie nie będzie miał nic wspólnego z tym karłem ( podkreślam to słowo, jestem ciekaw czy skojarzysz to skontrastowanie z jakąś postacią - niekoniecznie literacką; MAŁA wskazówka - słowo z kategorii "ogród warzywny") Różnicę poczujemy najpewniej we wrześniu, gdy się znów spotkamy.
M.
8.6.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz