9.6.09

M,
dlaczego dopiero we wrześniu..? Wiem, że wciąż składam obietnice, których później nie jestem w stanie zrealizować, ALE - jeśli dobrze (a uściślając - jeśli źle) mi pójdzie w poniedziałek, bez względu na wszystko będę uparcie myśleć o kupnie biletu do Szczecina. Może nie będę przysięgać, bo licho wie, co mnie spotka, jednak pamiętaj, że i ja pamiętam.
Skojarzenie wyklarowało mi się dopiero po Twoich wskazówkach. Trochę onieśmieliłeś mnie swoją wiadomością, bo nie dość, że uświadomiłeś mi, jak dużo jeszcze przed nami (i w związku z łowcami, i w związku w ogóle), to sprawiłeś (być może nieświadomie), że cały mój dziennikarsko-pisarski dryg zmalał w mym mniemaniu niemalże do zera. Nie wiedziałam, że piszesz AŻ TAK!
Teraz mogę już śmiało równać w górę. A ty możesz pełną gębą (teraz ja sugeruję aluzję natury fotograficzno-stomatologicznej) rzucić się w wir pisania, tym samym powodując nieśmiały i z lekka zakłopotany uśmiech na mojej twarzy.
Kiedyś opowiem Ci, dlaczego dokładnie dostałam mydło, które barwi na czerwono. I co sprawiło, że biegam od dwóch dni. I kto za tym wszystkim stoi.
Opowiem Ci też, kto mnie notorycznie irytuje.
A jeśli zapytasz, kogo w jakiś sposób jestem pewna, podaruję Ci lusterko kieszonkowe.

Twoja O.

PS śniłeś mi się przedwczoraj, to chyba coś poważnego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz